Jan 14:23

Nagrania audio

10.12.2021 wieczorne Marian - Błądzicie bo nie znacie Pism

10.12.2021r. wieczorne Marian - Błądzicie, bo nie znacie Pism.

 

 

Z Ew. Marka 12 rozdział od 18 wiersza:

 

„I przyszli do niego saduceusze, którzy mówią, że nie ma zmartwychwstania, i pytali go, mówiąc: Nauczycielu! Mojżesz napisał nam: Jeśliby czyjś brat umarł i pozostawił żonę, a nie pozostawił dziecka, wówczas brat jego winien pojąć ją za żonę i wzbudzić potomstwo bratu swemu. Otóż, było siedmiu braci, pierwszy pojął żonę, a umierając nie pozostawił potomstwa. Wtedy pojął ją drugi, ale i on umarł nie pozostawiwszy potomstwa. Tak samo i trzeci. I tak pojęło ją siedmiu braci, i nie pozostawili potomstwa. W końcu, po wszystkich, zmarła także i ta niewiasta. Przy zmartwychwstaniu, gdy powstaną z umarłych, którego z nich żoną będzie? Bo tych siedmiu miało ją za żonę. Odpowiedział im Jezus: Czy nie dlatego błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej? Albowiem gdy powstaną z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jako aniołowie w niebie. A co do umarłych, że zostaną wskrzeszeni, czy nie czytaliście w księdze Mojżesza, jak to Bóg rzekł przy krzaku do niego: Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie.”

 

Albo inaczej, w takim zabłądzeniu. Widzimy, że ci ludzie nie mieli większego problemu, jak rozwikływać zagadki przyszłości, zapominając o teraźniejszości, o tym, w jakim stanie duchowym oni byli przed Bogiem. Uważali, że nie ma zmartwychwstania, a więc nie ma też takiej odpowiedzialności późniejszej, że człowiek umiera i temat się kończy i wszystko. A ich problemem raptem było: no gdyby tak miało być, to śmieszne, którego ona żoną ona był była żoną; tak jakby po zmartwychwstaniu wszystko miało być podobnie jak przed zmartwychwstaniem. Tak sobie ludzie w ten sposób funkcjonowali, to nie byli byle jacy ludzie, to byli saduceusze, a więc to był jakiś ród kapłański czyli odpowiedzialny za poznanie prawdy, za mówienie prawdy. A jednakże widzimy, że błądzili i błądzili dlatego, że nie znali Pism i mocy Bożej. Na czym ta nie znajomość ich polegała? Na pewno czytali Pisma, ale nie czytali ich w ten sposób jak Bóg do nich je skierowywał, po prostu szukali w nich coś tam może, bo mieli z faryzeuszami jakieś tam spory o to, czy o anioła, czy o to, czy zmartwychwstanie czy inne rzeczy, a więc sobie tam mieli swoje udowodnienia. Tak jak to bywa normalnie między ludźmi różnych wyznań, o to, a o tamto, o coś jeszcze, że ludzie mają sposób jak pokazać innej stronie, że gdzieś błądzi, samemu będąc w zabłądzeniu. A więc tutaj Pan pokazuje, że łatwo można być kimś kto próbuje być mądrym w sprawach wiary czy w sprawach Bożej prawdy, a jest w zabłądzeniu. Widzimy jak Jezus z prostego Bożego Słowa czyni im dowód, że zmartwychwstanie musi być. Pokazuje ze słów, które są zapisane w Biblii, że Bóg rzekł do Mojżesza przy krzaku: Jam jest Bóg Abrahama, i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba, więc Bóg żywych. Oni muszą być ożywieni, gdyż oni należeli do Boga i będą z Bogiem. A więc mamy, my sami, też doświadczenie, że żyjemy w czasach kiedy różne pojawiają się sposoby myślenia, czy sposoby wnioskowania z Biblii, sposoby wyszukiwania czegoś z Biblii, albo udowadniania czegoś z Biblii podczas gdy to, co najważniejsze jest pomijane, to znaczy życie według Biblii, że łatwiej ludziom jest się pospierać o jakieś dogmaty czy inne rzeczy, niż poddać się przemianie poprzez to słowo, które do nich dociera. Łatwiej jest człowiekowi na podstawie Biblii czuć się lepszym od drugiej osoby, niż zobaczyć swoje ubóstwo czy swoje zabłąkanie i zobaczyć, że jest możliwość wyprostowania tego, co zostało pokrzywione.

A więc w jak wielkim jesteśmy znowuż zagrożeniu jako ludzie, gdy mamy do czynienia z kłamcą, który próbuje nam pokręcić to, co jest prawdziwe, a pokręcenie to zawsze będzie polegało na przemądrzaniu, to znaczy, na wymądrzaniu w sprawach bardzo prostych, idź i zrób to. A człowiek może przemądrzać, ale kiedy czy to teraz czy to później, a może to do kogoś innego, a może to w inny sposób. A więc mamy do czynienia ze Słowem Bożym i z tą potrzebą świadomości, że to jest wyznacznik tego, co Bóg chce w nas uczynić, co On chce z nami uczynić i czy my jesteśmy otwarci na to, żeby to Słowo Boże mogło przenikać nas i wypełniać nas tym, co Bóg chce do nas powiedzieć, abyśmy mogli być wykonawcami Bożego Słowa, nie tylko słuchaczami. I tu jest najtrudniejszy temat jakikolwiek istnieje, bo widzimy przez całą Biblię, że łatwiej ludziom było coś tam udowadniać, czy spierać się, czy wyciągać miecz, żeby załatwiać tematy niż poddać się Słowu Bożemu, żeby w ten sposób żyć. I to jest z każdym człowiekiem dokładnie to samo i każdy człowiek ma ten sam problem, żyć Słowem Bożym. Jezus mówi: Kto słucha tak, żeby zrozumieć, że to mówi Bóg, jest przejęty tym, co mówi Bóg, ten będzie żyć tym, co mówi Bóg. Ale jeżeli człowiek tylko czyta jak Pismo Święte, nie patrząc na Tego, który kazał je spisać, nie poddając swojej woli Jemu, to jest jak człowiek, który wyszukuje coś tu z tej Biblii, żeby okazać się na przykład mądrzejszym, czy mądrzejszą od kogoś tam innego, żeby powiedzieć: O, widzisz, a tu jest tak na przykład, żeby podyskutować, ale nie poddać się Słowu. A jednakże Bogu chodzi o to, żeby człowiek poddał się Słowu, żeby człowiek zaczął przyjmować to Słowo i według niego żyć. Wydawałoby się, że najprostsze i w sumie nie powinien nikt mieć problemu, żeby to zrozumieć, a okazuje się, że to jest najtrudniejsze. Człowiek będzie gotowy słuchać różnych rozwiązań tylko nie przyjmie tego rozwiązania, żeby przestać robić coś wbrew Słowu i zacząć czynić to, tak jak Słowo Boże mówi. Często jest tak: im dłużej człowiek jest wierzącym, tym mniej żyje tym Słowem, które czyta. A powinno być inaczej: im dłużej jest wierzącym, tym więcej żyje tym Słowem, które czyta. A tu się dzieje właśnie w ten sposób, że przemądrzanie zaczyna zajmować większe miejsce, niż posłuszeństwo. I co z tego, że ktoś się pospiera z kimś i udowodni, że jest lepszy, skoro Bóg słuchając tych dwoje, mógłby się spytać; A kto z was jest Mi posłusznym? Posłuszeństwo jest Bogu milsze od udowadniania i pokazywania, że ktoś tam jest bardziej oczytany w Biblii, czy cokolwiek innego. Posłuszeństwo jest Bogu milsze.

Jezus Chrystus pokazuje im dlaczego. błądzą, bo nie znają Pism. Oni mogli powiedzieć: Ale my przecież znamy Biblię, ale znać Biblię, a żyć według Biblii, to są zupełnie dwie różne rzeczy. Faryzeusze znali, saduceusze, kapłani znali, ale co z tego, że znali skoro nie żyli według Słowa Bożego, żyli tak jak im się wydawało. A więc ci, którzy powinni normalnie rozumieć, że jest zmartwychwstanie, uważali, że tego zmartwychwstania nie ma.

W 1 list do Koryntian w 15 rozdziale, 12 wiersz:

 

„A jeśli się o Chrystusie opowiada, że został z martwych wzbudzony, jakże mogą mówić niektórzy między wami, że zmartwychwstania nie ma?”

 

A więc widzimy, że tam był czas zakonu i ci ludzie twierdzili, że chcieli udowodnić, że nie ma zmartwychwstania, okazuje się, że pośród wierzących ludzi ten problem nadal dalej funkcjonuje, a więc wróg przemieściwszy się dalej próbował ludziom mówić, że: nie będzie odpowiedzialności, a więc nie musicie się tak bardzo tam starać czy troszczyć, czy przygotowywać, wystarczy, że sobie pójdziecie tam, spotkacie się i będzie już dobrze. A więc człowiek, który nie ma poczucia odpowiedzialności, on sobie uspokoiwszy się zacznie żyć tak jakby nie było nigdy takiego czegoś jak wzbudzenie z martwych i stanięcie, aby odpowiedzieć za swoje całe życie.

 

„Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony;”

 

A wiec widzimy tutaj znowuż apostoł w ten sposób pokazuje.

 

„A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara; wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami Bożymi, bo świadczyliśmy o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, skoro umarli nie bywają wzbudzeni. Jeśli bowiem umarli nie bywają wzbudzeni, to i Chrystus nie został wzbudzony; a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli. Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni.”

 

Można by było powiedzieć, jak to możliwe, że tylko w tym życiu pokładać nadzieję w Chrystusie? No, właśnie jest taki czas kiedy człowiek się nawraca i widzi potrzebę życia, świętego życia, uświęconego życia, widzi potrzebę oczyszczenia, widzi potrzebę, aby korzystać z tego, co Pan Jezus uczy tego człowieka. A potem, po jakimś czasie, zaczyna się to przemieszczać w codzienność życia, zdrowie, praca, dzieci, żona, mąż, pracodawca, no różne rzeczy, jakiekolwiek rzeczy. Zaczyna się z tego świętego życia przemieszczać myślenie o Chrystusie do tego powszedniego życia takiego, jak kto ubrany, jak kto co ma i takie inne rzeczy. Zaczyna człowiek bardziej w Chrystusie pokładać nadzieję do tego, co tutaj niż do tego wiecznego. A wiec człowiek już nie poddaje się przemianie, nie zmienia się ten człowiek na podobieństwo Chrystusa. Już widać, że człowiek pokłada nadzieję w Chrystusie tylko co do ziemskich rzeczy, a nie co do niebiańskich, bo jest niemożliwe, żeby pokładać nadzieję w Jezusie co do niebiańskich i się nie zmieniać, jest to niemożliwe, bo Jezus przyszedł właśnie po to, abyśmy byli podobni do niebiańskiego człowieka, a nie do ziemskiego człowieka. A więc można powiedzieć, że człowiek nie wiedząc kiedy zaczyna się przemieszczać jakby w miejsce gdzie nie ma zmartwychwstania już, że tak naprawdę najważniejsze jest to, co tu i teraz, a nie co będzie kiedyś. A więc człowiek nie przygotowuje się tak naprawdę na spotkanie z Bogiem, tylko potrzebuje Boga, żeby tu na tej ziemi można było sobie przeżyć łatwiej, swobodniej. Jak to diabłu się udaje zrobić? No, udaje się i to bardzo często się udaje. Dlatego, że ludzie tracą trzeźwość i zrozumienie, że my nie żyjemy tylko tutaj i teraz, my mamy życie wieczne, które potrzebuje świętości, aby pójść tam gdzie jest święty Ojciec, potrzebuje posłuszeństwa, aby być tam gdzie jest Chrystus, który był Ojcu posłuszny we wszystkim. A więc nie wiedzieć jakim sposobem, ale diabłu udaje się zmienić sposób patrzenia i myślenia człowieka i ten człowiek bardziej widzi to, co przemija niż to, co będzie, co jest ale jeszcze tego nie widzimy, ale to jest i wszyscy, którzy nadzieję pokładają w Chrystusie, co do tamtego miejsca, będą to oglądać własnymi oczami. A więc chytrze jak wąż, diabeł się wślizguje w sposób pojmowania człowieka i człowiek zaczyna, nie tyle mówi, ale widać po życiu, że się koncentruje na ‘teraz’, a nie na ‘potem’, że gotowy jest sprzedać ‘potem’ na ‘teraz’, żeby ‘teraz’ było łatwiej, sprzeda ‘potem’, sprzeda swoje pierworództwo, bo tego nie widzi, nie widzi cenności tego, widzi tu i teraz, i diabeł zaczyna przemagać i wtedy okazuje się, że człowiek jakby nie twierdząc jednakże tylko co do teraz pokłada nadzieję w Chrystusie. Już nie pozwala się zmieniać, nie pozwala się przygotowywać.

 

„A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia,”

 

I widzimy tu tych, którzy trwali w Chrystusie Jezusie, którzy należeli do Niego, którzy nadzieję w Nim pokładali, co do życia wiecznego i gotowi byli złożyć to ziemskie na konto tamtego, bo byli pewni, że skoro Chrystus poszedł tam przygotować miejsce, to On wróci, oni chcą być gotowi. A więc cały czas w myśleniu jest niebo, miejsce bycia z Ojcem, miejsce, w którym jest Jezus i On stamtąd wróci, aby zabrać nas. A więc nie jest tyle myślenie: co, jak tu i tam, obok ten ktoś ma lepiej, to ja też muszę mieć lepiej. A jak to może być, że ten ma lepiej, albo tamta ma lepiej, a ja nie mam lepiej. To już w Starym Testamencie czytamy, że już ci Boży ludzie mieli problem z tym, bo patrząc wokół innych, myśleli sobie: a dlaczego tamci mają lepiej, może oni lepiej mają społeczność z Bogiem niż my. A więc już było w Starym Testamencie i w Nowym jest to samo myślenie, że człowiek nie patrzy co ma w Chrystusie, skarby, chwałę, tylko zaczyna rozglądać się po ziemskich sprawach i myśli sobie: o, ja też mógłbym, czy mogłabym to mieć, bo tamci mają. A co to ma do rzeczy. W Chrystusie zostaliśmy ubogaceni skarbami wieczności, a więc to ma zupełnie inne podłoże, inną ocenę bogactwa. To nie idzie ocenić bogactwem ziemskim, bo za to nie zapłacisz, nie kupisz. Złotem czy brylantami, nie jesteś w stanie kupić tego, to jest za darmo z łaski. Ale ma większą wartość, niż wszystko, co jest na tej ziemi. Ale jak diabeł się wkrada, że zaczyna przemieszczać myślenie człowieka. Potem będziemy czytać o tym ludziach też, że ci ludzie zapominają o niebie i zaczynają skierowywać się na ziemię. To znaczy, usuwa im z myślenia zmartwychwstanie, bo zmartwychwstanie cały czas mówi: Pamiętaj, że kiedyś wróci Jezus i musisz być przygotowany, przygotowana na to spotkanie, musisz się uświęcać. Bez uświęcenia nikt nie zobaczy Pana. Musisz wzrastać, bez tego też nie dorośniesz do tych wymiarów Chrystusowych. A więc musisz korzystać z tego czasu, żeby być według Chrystusa. Przyjdzie po tych, którzy są Chrystusowi.

 

„Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć. Wszystko bowiem poddał pod stopy jego. Gdy zaś mówi, że wszystko zostało poddane, rozumie się, że oprócz tego, który mu wszystko poddał. A gdy mu wszystko zostanie poddane, wtedy też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim.”

 

A więc widzimy tutaj to doświadczenie, które wcześniej spotykaliśmy, kiedy Jezus rozmawiał z tymi saduceuszami, również to się powtarza wśród wierzących ludzi. A więc jest to coś na co musimy uważać, bardzo uważać, bo skoro diabłu się udało w tamtych wierzących, którzy byli w Starym Testamencie, wkomponować niedowiarstwo, co do zmartwychwstania i ich życie było jakoby nie musieli odpowiadać za to jak żyją, to samo próbuje zrobić wobec Kościoła, aby ludzie nie mieli poczucia, że będą musieli odpowiedzieć za to jak żyją, żeby poczucie było, że przecież to jest z łaski, nie musisz się martwić, możesz skierować swoją uwagę tu czy tutaj. Mamy doświadczenie, w którym musimy wyciągać wnioski i uważać na to czy w naszym myśleniu przypadkiem nie jest tak, że przestajemy ważyć to, co powiedział Jezus, że z każdego nie użytecznego słowa zdamy sprawę. Przestajemy to ważyć i rozmyślać w ogóle nad tym, spisując to na zapomnienie, przecież Pan nie będzie tam dochodził, przecież nie będzie się czepiał jakiś słów, nie będzie przecież dochodził czy ja tu mówiłem prawdę, czy półprawdy, czy ćwierć prawdy, przecie Pan wie, gdzie żyjemy. A więc już jest próba jakby przejścia w stronę: no przecież, Pan nie będzie takim sędzią, takim no żeby wszędzie przepatrywać wszystko, przecież wie, że jestem wierzącym, czy wierzącą. A więc już po woli zaczyna być jakby zmienianie tego kim jest Jezus, jako Sędzia. On mówi, że słowo, które On wyrzekł będzie nas sądzić, a więc zmienia się Jego sposób mówienia i przekazu, próbując w to włożyć inny przekaz, że On nie jest takim sędzią, który będzie sądził według Swoich słów, On jest sędzią, który będzie miał wzgląd na nas ludzi, bo będzie wiedział, że przecież żyliśmy takim czy innym czasie. A jednak widzimy listy do Kościołów i to jest zupełnie inaczej. Jest wymagający, jest zdecydowany.

A więc mamy tu w ten sposób i to jest właśnie to, błądzenie zaczyna się od nieznajomości Pisma. To nie chodzi o to, że człowiek nie wie, co jest napisane w Biblii, tylko że człowiek nie rozumie tego, co jest napisane w Biblii. Oni nie rozumieli, że Bóg jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, to znaczy, że Bóg jest Bogiem żywych, że dla Boga oni nadal żyją. Chociaż umarli, dla Boga nadal oni są żywi, On jest dla nich życiem i oni wstaną i będą z Bogiem całą wieczność. A więc czytając nie rozumieli, że czytają o zmartwychwstaniu. Dlatego Jezus mówi: Błądzicie, bo nie rozumiecie, co czytacie, nie znacie Pism i nie znacie mocy działającego Boga, nie rozumiecie, że Bóg może zmieniać człowieka, że może kształtować człowieka na obraz Swojego Syna, przestaliście w to wierzyć, odpuściliście sobie to, co powiedział Bóg i zaczęliście żyć jakoby tego w ogóle nie było, jakby Bóg nie potrzebował przygotować nas, przekształcając nas na podobieństwo Swojego Syna, jakby to nie była potrzeba. A więc ludzie coraz bardziej żyją jakby nie było potrzeby żyć w sposób godny Boga, bo i tak Bóg weźmie tych ludzi do wieczności, bo oni są tacy czy inni. Myślę, że saduceusze nie myśleli o sobie, że są złymi ludźmi. Oni byli raczej pewni, że są lepsi od tego motłochu, czy od tych innych, co tam. Według nich, to ten motłoch nie znał Pisma, a oni znali przecież Pisma. Gdyby znali Pisma, to by nie błądził ten motłoch przecież wiadomo, że skąd przyjdzie Mesjasz. Nie z Nazaretu przecież. A więc gdzieś w ten sposób wróg próbuje się wślizgnąć i wślizguje się bardzo mocno i zabiera trzeźwość, zabiera świadomość. Jesteśmy jak uczniowie, który powinni coraz bardziej rozumieć Nauczyciela, a nie coraz mniej rozumieć Nauczyciela. My powinniśmy coraz więcej wiedzieć co to znaczy co Jezus powiedział, a nie coraz mniej wiedzieć co to znaczy co Jezus powiedział. Przy naszych decyzjach i wyborach będzie to bardzo ważne, bo gdy my znamy i rozumiemy co powiedział Jezus, to wiemy kto to powiedział i wtedy jesteśmy gotowi życie stracić, ale nie zmienić tego, co On powiedział. Ale gdy tylko wiemy, że On to powiedział, ale nie przejmujemy się tym, kto to powiedział, to wtedy nie będzie to dla nas ważne, żeby to zachować. I tak jedno nie ważne, drugie nie ważne i potem raptem wieczność umyka, ziemskie życie wchodzi na swój teren. Ilu tak odpadło, ilu zeszło z Bożej drogi na drogę cielesności? Mnóstwo, już w tamtym czasie schodzili. W 2 liście do  Koryntian, 3 rozdział, od 4 wiersza:

 

„A taką ufność mamy przez Chrystusa ku Bogu, nie jakobyśmy byli zdolni pomyśleć coś sami z siebie i tylko z siebie, lecz zdolność nasza jest z Boga, który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia.”

 

 I tu mamy wspaniałe Boże objawienie, że zdolność zrozumienia tego, co mówi do nas Słowo Boże pochodzi z Boga. To On uzdolnił nas, żebyśmy rozumieli. Kiedy zaczęliśmy rozumieć Pisma, to tą zdolność dostaliśmy od Boga, bo z ciała nikt nie ma zdolności, żeby rozumieć, co tu jest napisane. Człowiek przeczyta to, ale nie zrozumie, co tu jest powiedziane. Zdolność zrozumienia pochodzi od Boga i gdy masz tą zdolność, to ceń sobie to ponad wszystko. Nie sprzedaj tego za nic, bo gdy stracisz zdolność rozumienia Pisma, to znowuż wrócisz do analfabetyzmu i znowuż staniesz się jak człowiek, który nie rozumie, co tu jest naprawdę napisane i nie przejmuje się tym. Pan może mówić o sądzie, człowiek się nie przejmuje. Pan może mówić o tym, że będzie wyrok gehenna, człowiek się nie przejmuje, bo czyta, ale nie rozumie w ogóle co czyta, bo nie ma już tej zdolności od Boga. To Duch Boży wnosi w nas to. To nie myśmy zaczęli rozumieć raptem, że musimy uporządkować swoje życie. To nie my z siebie zaczęliśmy rozumieć, że to jest grzech i nie może tak być. Trzeba z nim skończyć. Ta zdolność przyszła do nas od Boga i z tą zdolnością myśmy zaczęli pokonywać przeciwności, zaczęliśmy uporządkowywać życie, oczyszczać się. A więc ziemskie rzeczy zaczęły ginąć, pojawiały się w to miejsce niebiańskie. I tak być powinno do końca. Ale jeżeli diabłu się uda w to wkraść i człowiek zacznie polegać na własnym rozumie, a nie na Bożej zdolności, to w tym momencie rozum ludzki zacznie inaczej tłumaczyć to Pismo i po jakimś czasie człowiek czuje się już swobodnie jak saduceusze, ale już nie rozumie, że powinien się przygotowywać, czy powinna się przygotowywać na spotkanie z Panem. Już to idzie gdzieś i człowiek funkcjonuje na bazie jakby to było oczywiste, że gdy Pan wróci, to przecież jak to by mnie nie wziął. Przecież to jest oczywiste, że musi mnie wziąć. Ale na czym ta oczywistość polega? Ludzie sobie wmawiają, pozytywne wyznawania, czy inne rzeczy mówią, tu sto procent, czy inne rzeczy, ale to jest tylko wmawianie sobie, bo człowiek nie rozumie co Jezus mówi i kim jest Jezus. Bo gdyby człowiek rozumiał, co Jezus mówi i kim jest Jezus, to padł by na swoje oblicze i błagał by o łaskę przebaczenia. A człowiek nie rozumiejąc stawia Jezusa jak jednego ze swoich, z którym można dogadać się i będzie dobrze. Ale tak nie jest.

Rozumiecie, ludzie, którzy rozumieją kto to jest Syn Boży, przed którym upadają starcy, wszyscy w niebie, jak przed Ojcem, ci zaczynają szanować Jezusa. Ale ci, którzy myślą sobie, że On jest jak jeden z nas, to przecież dogadam się, dogadałem się z tym, dogadałam się z tamtą, to się dogadam z Jezusem też. Niestety, nie idzie. A więc saduceusze pobłądzili, bo przestali rozumieć Pisma, przestali rozumieć, co Bóg mówi, stracili słuch, który jest potrzebny, stracili możliwość rozumienia: O, coś zagrzmiało; Bóg powiedział, dla nich zagrzmiało, oni nie słyszeli, co Bóg powiedział, oni usłyszeli grzmot, a Bóg powiedział i to były wyraźne słowa, ale dla nich to było nie zrozumiałe, co Bóg powiedział. A więc człowiek też może później słuchać Słowa Bożego i nie rozumieć jakie to ważne. I coś z tym, żeby to nie było w ten sposób, jak ja myślę, tylko tak jak Bóg myśli.

A więc to Bóg uzdolnił nas do podjęcia decyzji, to nie myśmy się uzdolnili, że podjęliśmy decyzję, aby szukać Boga, aby poznać Boga i aby doznać, że nasze życie podlega Jego władzy bardziej niż nawet sobie zdawaliśmy wcześniej sprawę, gdy zaczynaliśmy Go szukać. Jak bardzo to jest dla nas ważne, że On oczyszczając nas, chce to oczyszczenie mieć dla własnej chwały, nie dla tego, żebyśmy my się chwalili tym, tylko żebyśmy chwalili Boga, który nas oczyścił z tego czy z tego. My sami z siebie się nie oczyściliśmy. Litera zabija, Duch ożywia. To Bóg uzdolnił nas, jeżeli On zabierze nam tą zdolność, my się już nie będziemy oczyszczać. Człowiek przestaje się oczyszczać, bez tej zdolności od Boga człowiek przestaje poddawać się dalej Słowom Bożym, zaczyna się cofanie, zaczyna się już uwstecznianie. A więc moglibyśmy powiedzieć: Człowiek był taki, i co się stało z tym człowiekiem? No, właśnie stało się, bo gdzieś dopuścił człowiek do swojego życia, że diabeł zaczął wykręcać tą drogę i odsuwać od tego, co zaczął Bóg, żeby człowiek sobie sam później pokierował swoim dalszym losem. A Słowo Boże mówi i to jest oczywista rzecz, że ten, który zaczął, On jedynie może to dokończyć. Wystarczy, że odbierze nam rozum, który nam dał koniec, my zostajemy jak zwierzęta. Mamy ludzki rozum i wybieramy zupełnie opacznie, zupełnie różne rzeczy. A więc zdając sobie z tego sprawę i rozumiejąc jak bardzo ważne jest to, co doświadczyliśmy, żeby nie myśleć sobie, że jak przeczytam ileś książek, to ja będę mądrzejszy i będę już lepiej wiedzieć i lepiej będę rozumieć, może po ludzku tak, ale czy ja będę więcej mógł zrobić w tym, co to Słowo Boże mówi. Czy ją będę mógł więcej zanurzyć się w kosztowność tych słów i więcej z tymi słowami uczynić dobra wśród wierzących i niewierzących. To jest najważniejsze, bo po to Bóg posłał Słowo, aby ono nas przemieniało. Po to przyszedł jako słowo, które stało się Ciałem, Jezus Chrystus.

A więc mamy potężne doświadczenie, w którym bierzemy udział i możemy sobie pomyśleć, czytając o tych ludziach: ale to byli głupcy, no przecież każdy wie, że jest zmartwychwstanie, jak oni mogli w ogóle dopuścić, przecież mieli Stary Testament i wiedzieli o tym, czy Henoch poszedł czy Eliasz poszedł i o innych tam, którzy gdzieś byli wskrzeszani z martwych w tym momencie, czy tego, co tam do grobu proroka wrzucili i ożył ten człowiek, zmartwychwstanie. A wiec mieli świadectwa w Biblii, a jednakże mimo tych wszystkich świadectw, oni uważali, że tego nie ma, nie istnieje. I może tak być z człowiekiem, że gdy on traci to, co daje Bóg, to człowiek jest jak niespełna rozumu, czyta, nie wiem. Bóg by wymagał aż takiego życia, to jest nie możliwe. Bóg na pewno nie wymagałby tego. I tak sobie człowiek myśli, ale stanie przed Bogiem i okaże się tak dokładnie to, co było powiedziane.

Ew. Łukasza, 24 rozdział, od 25 do 27 wiersza:

 

„A On rzekł do nich: O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy. Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć, by wejść do swojej chwały? I począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach.”

 

 I 44 wiersz:

 

„Potem rzekł do nich: To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszystko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków, i w Psalmach.”

 

Otworzył im umysły. Jeszcze raz to powiem, bo dla nas jest to bardzo ważne: To, że doświadczyłeś, czy doświadczyłaś otwarcia umysłu, to pochodzi z Boga, nie z nas. Nikt z nas nie jest tak mądry, żeby pojąć to, co mówi Bóg. Ale Bóg daje nam mądrość, żebyśmy mogli to pojąć i dopóki tą mądrość w nas zachowa, dopóty my będziemy chętni, żeby żyć Słowem Bożym, bo będziemy rozumieć, że wróci Pan, że Oblubienica musi się przygotować, że Kościół musi być czysty, święty, nieskalany. Gdy będziemy tracić ten rozum, to wtedy będzie łatwo nam: a to nie ważne, to jest mniej ważne, to też mniej ważne. I raptem dojdziemy do tego, do czego wielu dochodzi: skoro jesteś wierzący, to idziesz do wieczności, przecież wszyscy wierzący będą w wieczności, przecież za darmo, z wiary, przecież napisane jest. Tylko, o jaką wiarę chodzi? Wiarę, która jest czynna w miłości, w miłości Chrystusowej. Jeżeli to jest tylko wiara, że ja czuję, że wierzę w Jezusa i będę zbawiony, bo czuję, że wierzę, a nie czyni we mnie ta wiara tego, co Słowo Boże mówi, no to co to za wiara? Jakub mówi: Martwa ta wiara jest. Ja ci pokażę moją wiarę z uczynków, pokażę ci uczynki wiary i zobacz to jest właśnie wiara. A człowiek może mówić, że wierzy nie mając tych uczynków według tego słowa i wtedy to się okazuje, że to jest martwe. A więc otworzone umysły, to jest wielkie szczęście, to jest naprawdę to, co zaczęliśmy doświadczać kiedy się nawracaliśmy, mogliśmy być zdziwieni, ludzie jak wy tego nie rozumiecie? A przecież myśmy też wcześniej tego nie rozumieli. Gdyby Pan nie otworzył, też byśmy nadal nie rozumieli, byśmy patrzyli na kogoś: co ty gadasz za głupoty, o czym ty w ogóle mówisz, człowieku? A przestaliśmy tak myśleć tylko dlatego, że Bóg otworzył nam umysł, pozwolił nam rozumieć Pisma. To co dokładnie było na ten czas, zaczęliśmy rozumieć i zaczęła się pokuta, oczyszczenie. Nikt nie musiał chodzić koło nas, namawiać nas, po prostu zrozumieliśmy, że to jest złe i trzeba z tym skończyć. To od Boga pochodzi, jeżeli Bóg w nas to zachowa do końca, to będziemy z Bogiem. Jeżeli Bóg to zabierze, to nie będziemy z Bogiem. Od Boga to zależy, a więc, pysznym się przeciwstawia, pokornym zaś łaskę okazuje. Jeżeli będziemy się uniżać i poddawać Bogu, to będzie świadectwem, że rozumiemy, że od Boga to zależy, my bierzemy w tym udział, ale Bóg daje nam wszystko, co potrzebne, abyśmy mogli dalej brać w tym udział. To niema znaczenia, że brałem w tym udział dwadzieścia lat czy ileś. Jeśli będę lekceważyć Boga w swoim życiu i będę pomijać Go, będę traktować Go jak kogoś, kto nie ma prawa mi zarządzać w moim życiu, bo ja wiem lepiej, co mam robić, to w pewnym momencie Bóg zabierze to i okaże się, że tyle lat i nic nie dało, z powrotem głupi, czy głupia jak wcześniej a może jeszcze gorzej. A więc mamy to doświadczenie i tego potrzebujemy się trzymać.

List Judy 11 do 13 wiersza:

 

„Biada im! Bo poszli drogą Kaina i pogrążyli się w błędzie Balaama dla zapłaty, i zginęli w buncie Korego. Oni to są zakałą na waszych ucztach miłości, w których bez obawy biorą udział i tuczą siebie samych, chmurami bez wody unoszonymi przez wiatry, drzewami jesiennymi, które nie rodzą owoców, dwakroć obumarłymi, wykorzenionymi, wściekłymi bałwanami morskimi, wyrzucającymi hańbę swoją, błąkającymi się gwiazdami, dla których zachowane są na wieki najgęstsze ciemności.”

 

Co to za ludzie są? Ludzie, którzy narodzili się na nowo, po dwakroć obumarli, nie wydają owoców, które powinni wydawać. Dlaczego tak się stało? Zbłądzili, poszli drogą błędu Kaina, błędu Balaama, błędu Korego. Zbłądzili, tamci zbłądzili też błędnie myśląc o Bogu i o tym, co lepsze, a co gorsze, złe wybory, a więc ci ludzie również zaczęli schodzić w ten teren i zaczęli gubić te Boże wartości. Wcześniej nawracali się, zaczęli pojmować, że w ich życiu musi się to zmienić, a potem jakby zapomnieli wszystko, zapomnieli, co Bóg w nich uczynił, zapomnieli o tym, co wcześniej spotykało ich, zapomnieli o tej wspaniałości działania Boga i zaczęli z powrotem sami po swojemu układać swoje codzienne, chrześcijańskie życie i nie było już owocu, koniec. A nie ma owocu, to Pan Jezus powiedział, że przychodzi moment i Bóg odcina. Odcięci, wykorzenieni, usunięci z tego krzewu winnego.

A więc mamy ludzi, którzy zaczęli czynić zło w Kościele, a nie dobro. Oni dalej pozostali, czuli się swobodni, ale ich sposób mówienia i myślenia już zupełnie odbiegał od chrześcijańskiego, oni raczej szli torami świata, uciechy świata, uciechy ciała jak to, jak tamto, co lepiej tak czy inaczej. Już nie było o Bożych sprawach tyle wspaniałości poddawaniu się, co zupełnie w drugim kierunku okazuje się. Wcześniej by tego nie robili, wcześniej by nie poszli. Kain mógł przebywać z Ablem, mógł chodzić przed Bogiem, a jednak poszedł za tym, z czym przyszedł diabeł do niego. To samo Balaam, czy Kore. A więc w tym doświadczeniu zaczęło się dziać coś złego. I w człowieku również może się to dziać i człowiek zejdzie z drogi Bożej jeżeli nie Bóg już prowadzi człowieka, to będzie prowadzić diabeł . Jest napisane, że sam człowiek nie może iść, albo Bóg kieruje, albo diabeł. Oni mogli skosztować jak prowadzi Bóg, tak jak Izrael mógł skosztować jak Bóg wydobył ich, wydostał ich z Egiptu, jaką moc okazał, jak przeprowadził ich przez Morze Czerwone, ale później widzimy znowuż, że oni nie szli już za Bogiem, jak idą ci, którzy są Mu wdzięczni, tylko szli jak ci, którzy bardziej słuchali diabła niż Boga. A więc zaczęli narzekać, biadolić, złorzeczyć, no różne rzeczy, bałwany sobie czynić. A przecież wiedzieli, że ich Bóg żywy, a nie żaden bałwan wyprowadził. Co się stało z tymi ludźmi? Rozum im odebrało. Tak w rzeczywistości to wygląda. Wcześniej się cieszyli, że mogą iść za Bogiem, radowali się, śpiewali pieśni pochwalne po przejściu przez Morze Czerwone. A jednakże później coś się wydarzyło, już nie pamiętali o Bogu żywym, o Bogu Stwórcy nieba i ziemi, umysł ich zepsuł się. To tak jak coś masz i to się zepsuje, to już nie działa. Tak jest z człowiekiem, który oddala się od Boga, zepsuje się, przestaje działać.

Pilnujmy się Pana ponad wszystko, bo od Niego pochodzi nasza mądrość. Jest napisane, że Pan jest mądrością naszą, bez Niego my jesteśmy głupcami, nawet najmądrzejsi ludzie na ziemi stali się głupcami. Diabeł nawet z Salomona zrobił głupca, który zaczął popełniać przestępstwa, kiedy wiedział, że Bóg powiedział: Nie będziesz tego czynił. Wiedząc o tym, pisząc mnóstwo pieśni. Ja się domyślam dlaczego tego mnóstwa pieśni nie ma w Biblii, mnóstwo pieśni Dawida jest ale nie Salomona, bo dużo pieśni już było później z zepsutego umysłu, już było z wypaczonego sposobu patrzenia. A więc już nie było to, co by się nadawało do Biblii, do Słowa Bożego.

2 List Piotra, 2 rozdział. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że czasy końca, to jest właśnie największe doświadczenie tego tracenia rozumu, tracenia umysłu chrześcijańskiego, tego odnowionego w Duchu umysłu, który może myśleć tu na ziemi w sposób niebiański. Wybory, decyzje niebiańskie, to jest to. Takie umysły jeżeli są, to diabeł wie, że to są umysły dla niego, przynajmniej na ten czas, niedostępne. On nie ma jak się tam dostać ze swymi myślami. Ale jeśli ten człowiek zacznie pozwalać sobie na coś albo na to, albo na to, albo zaniedba czas nawiedzenia, a wtedy tworzy jakąś znowuż bazę porozumienia z diabłem i diabeł znowu może próbować coś tam podrzucić, z tej czy z tamtej strony. Sami widzimy, że podrzucił, Judaszowi podrzucił, innym podrzucał. To są ci ludzie właśnie, co z nimi się stało? I ten 2 rozdział od 15 wiersza:

 

"Opuściwszy drogę prostą”

 

Jaką drogę? Drogę prostą. Jest tylko jedna droga prosta, jest to Chrystus.

 

„Opuściwszy drogę prostą, zbłądzili i wstąpili na drogę Balaama, syna Beora, który ukochał zapłatę za czyny nieprawe, lecz został zganiony za swoją nieprawość; nieme bydlę juczne, przemówiwszy głosem ludzkim, zapobiegło nierozumnemu postępkowi proroka. Ludzie ci, to źródła bez wody i obłoki pędzone przez wicher; czeka ich przeznaczony najciemniejszy mrok.”

 

 Co się stało, przecież byli na drodze prostej? Nie mogli pozostać tam? Co się stało z człowiekiem? Zobaczcie, że już wtedy opisywano takie sytuacje. Co się stało z dzisiejszym człowiekiem? Ilu ludzi nawraca się i jest poruszonych gdzieś, pokutuje, oczyszcza się, a potem zaczynają coraz bardziej niedbale postępować, coraz łatwiej jest zlekceważyć to, zlekceważyć tamto. Co się stało? Znaczy, że sprzed oczu człowieka znika to, co jest Bożą wolą i zaczyna się pojawiać znowuż człowiek, sam człowiek się zaczyna znowu zjawiać ze swoim ja. Opuściwszy drogę prostą pojawia się to ja.

 

„Przemawiając bowiem słowami nadętymi”

 

A więc wielkie rzeczy opowiadają jak to z Bogiem się przebywa, jak to żyje się z Bogiem, dużo teraz opowieści jest o tym, jak było się w niebie, jak się widziało Jezusa, albo było się w piekle i widziało się co tam się dzieje. No różne rzeczy opowiadają jakby naprawdę mnóstwo rzeczy, raptem wysyp jak grzyby po deszczu pojawili się ludzie. Wcześniej jakoś mało było tych odwiedzających niebo i gehennę, a tu się okazuje, że teraz to sporo tych ludzi już tam sobie poruszało się. I ktoś może pomyśleć: no popatrz, to już musi być ważny człowiek, nie, skoro Bóg go tutaj jeszcze zachował i posłał do nas, to musi mieć ważne wiadomości dla nas. Ale co to za wiadomości?

 

„Nęcą przez żądze cielesne i rozwiązłość tych, którzy dopiero co wyzwolili się od wpływu pogrążonych w błędzie,”

 

A więc to są, rozumiemy, starzy wierzący, którzy zbłądzili, zeszli z drogi Bożej i teraz przebywając dalej w zborach, oni są pułapką dla tych, którzy się nawracają, bo zamiast pomagać im dalej wzrastać, oni ich odwodzą od tego ku czemu ci ludzie zostali skierowani przez Boga. A mówią: A to nie jest takie potrzebne, ty jesteś młody, ty masz teraz takie porywcze pragnienia, to nie jest takie ważne, to nie jest grzech, to nie jest zło, to może zostać. O, takie autorytety.

 

„Obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata”

 

A więc mamy tych z drogi prostej, wyzwolili się od brudów świata, a więc doznali co to znaczy żyć na ziemi w sposób Boży. Jak to możliwe, żeby oni mogli dać się ściągnąć z tej drogi i nie doznawać nawet, że stracili coś tak cennego. Jak musi umysł być zwiedziony i oszukany, że ci ludzie nie doznają, że stracili wieczność, nie są porażeni, przerażeni, żyją sobie swobodnie, spokojnie, jeszcze innych odwodzą od prawdy. Umysł już nie jest normalny, już nie myśli Bożymi myślami, już jest zwiedziony.

 

„Lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie.”

 

I widzicie, kiedy tam w Izraelu, nawracali się jacyś ludzie, jakiś grzesznik tu: musi się zmienić moje życie; przychodził do takiego saduceusza, no ten mu imponował swoją wiedzą biblijną, ale ten człowiek był zniewolony, zepsuty. I teraz ten chętny taki zostawał zwiedziony, wprowadzony w jakieś mądrości ludzkie i potem wyprowadzony z tego wielkiego pragnienia, aby zmieniać to swoje życie z uspokojeniem, jest dobrze. A więc diabeł potrzebuje też mieć tych, którzy by wystudzali, wyhamowywali, zatrzymywali: nie przejmuj się, zobacz ja tak żyję i idę do Boga na wieczność, tyle lat wierzącym jestem, czy wierzącą. Co z tego skoro wrócili do brudów, znaczy brudzą się z powrotem, już nie ma w nich uświęcenia, nie ma czystości. Tam nawet w tym pogrążonych tam błędzie, to jest jeszcze takie inne słowo, które mówi, w tym 18 wierszy: pogrążonych w ułudzie; taka złuda, coś co złudzi, takie złudne jest, takie nieprawdziwe, ale oni w tym czują się dobrze, że jest fajnie, czują, że naprawdę Bóg jest z nimi.

W Liście do Tytusa 1 rozdział. A więc jak bardzo trzeba być pilnującym się Pana, żeby tu na tej ziemi nie dołączyć do tego grona zepsutych, którzy opuścili drogę prostą i zeszli na manowce. Jak bardzo trzeba uważać, żeby z powrotem nie dać sobie zaśmiecić umysłu bzdurami, cielesnymi rozmowami, pragnieniami, dążeniami. Jak bardzo trzeba pilnować się, żeby nie zgubić tej prostej prawdy Bożej. I 16 wiersz 1 rozdziału:

 

"Utrzymują, że znają Boga…”

 

 Utrzymują, że znają Boga: jak to ja nie znam Boga? Znam Boga.

 

„… ale uczynkami swymi zapierają się go, bo to ludzie obrzydliwi i nieposłuszni, i do żadnego dobrego uczynku nieskłonni.”

 

Człowiek się obrazi: co ty powiesz, ja nie znam Boga, jak to nie znam Boga, człowieku, mogę ci cytować z tego miejsca i z tego miejsca i z tamtego miejsca, myślisz, że ja nie znam Boga? Ci, którzy znają Boga, możemy sobie przeczytać z 1 Listu Jana, ci, którzy znają, to żyją dokładnie tak jak Jezus. To jest świadectwo znajomości. A oni uważają, że znajomość, to wiedza biblijna. Ona jest cenna jeżeli jest połączona z życiem, z wykonaniem. Ale jeśli sama to tylko jest w stanie gdzieś powodować, że człowiek będzie się czuł gotowy do tego, żeby nawet mieczem uderzać w innych wierzących ludzi, będzie czuć, że ma prawo do tego. Jak było też i wcześniej w tych różnych nowych, powstających religiach.

I List do Hebr. 3 rozdział 18 wiersz:

 

„A komu to przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia jego, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni?”

 

A więc widzimy, człowiek mówi, że zna Boga, a jest Bogu nieposłuszny, a więc nie wejdzie do Bożego odpocznienia, umysł tego człowieka, nie będzie wypoczęty, będzie zawsze zajęty różnymi myślami, które nie są Chrystusowymi, będzie umysł zajmowany tym, tamtym, nie mogąc myśleć o tym, co w górze. To jest nagminne co się dzieje wśród wierzących ludzi, nagminne naprawdę. Nagminne jest uwstecznianie się, a nie wzrost i rozwój. To jest problem od Starego po Nowy Testament. Człowiekowi się już wydaje, że już jest na odpowiednim poziomie i przestaje się rozwijać. Człowiek zaczyna się zajmować innymi sprawami i czuje, że nadal jest wierzącym. Ale jak może wierzący zajmować się innymi sprawami niż sprawami Ojca, sprawami Chrystusa. Czy jemy, czy pijemy, to nadal są sprawy Chrystusa, nie dla siebie jemy, nie dla siebie pijemy, nie dla siebie pracujemy, nie dla siebie zgromadzamy się. To wszystko jest po to, żeby Chrystus jeszcze bardziej był w nas widoczny. Wtedy jest to wzrost, ale jeśli dla siebie, to już koniec, to już kończy się, człowiek może słuchać kazania i tak z tego nic nie zrozumie, co ma zrobić, i tak nie pojmie, bo umysł jest zamknięty na to. Zdolność do pojmowania i przyjęcia i zastosowania daje Bóg. Jeżeli On to zabierze, to koniec już, to jak zatwardzone serce już nic nie zrobisz z tym.

A więc jak bardzo potrzebujemy Pana Jezusa, żeby nas zachował, żeby nasze umysły były zachowane od wszelkiego złego. Od początku do samego końca abyśmy mogli rozumieć Pisma i żyć wiedząc, że to jest prawda, że według prawdy żyjąc jesteśmy w społeczności z Bogiem. Ale kiedy będziemy zaczynali lekceważyć Go, to wtedy co będzie? To jest właśnie oszukanie, że człowiek wierzący, który należał do Boga, czy należała, potem kiedy zostaje zwiedziony, opuszcza teren życia po pobożnego, życia zgodnie z wolą Bożą, nie doznaje, że opuszcza i dalej przebywa między wierzącymi ludźmi, ale już nie przebywa tam dla Boga, tylko dla diabła. Dlatego kiedy Jezus będzie miał przyjść, to najpierw przyjdą aniołowie i oczyszczą Jego Królestwo z tego wszystkiego, co zeszło z drogi Bożej w stronę diabła, opuściło drogę prostą, aby żyć tym, co diabeł napełnia tego człowieka, ale on nie ma poczucia już, że jest czegokolwiek winien, czy winna, spokój, swoboda. To już jest szaleństwo, to jest obłęd, że człowiek wcześniej rozumiał, że musi żyć Słowem Bożym, a teraz już nie musi, jest dobrze, to jest obłęd, bo Słowo Boże mówi, ze my cały czas będziemy potrzebować, aby karmić się Słowem Bożym, bo cały czas potrzebujemy rozwoju, wzrostu. My potrzebujemy Jezusa cały czas, bez Niego nie jesteśmy w stanie prawidłowo funkcjonować.

Ew. Jana. 8 rozdział. To tak z pomocą Pana ku otrzeźwieniu dla każdego z nas. Jeżeli widzisz, że coraz więcej z ciebie płynie ciemności, a nie światłości, to znaczy , że już przejmuje władzę diabeł. Nie może być, że z tego samego źródła płynie brudna i czysta woda, słodka i gorzka, nie może tak być. To znaczy, że ktoś zaczyna paskudzić źródło, ktoś zaczyna już zanieczyszczać to i człowiekowi coraz bardziej jest po drodze z grzechem, niż z uświęceniem. To jest bardzo mocny znak ostrzegawczy i gdy człowiek w tym momencie nie zareaguje, to jeszcze trochę i będzie po wszystkim. Mnóstwo ludzi czuje się sprawiedliwymi oskarżając świętych, mówiąc, że to oni są grzesznikami, podczas, gdy sami żyją w odstępstwie i czują się, że oni są w porządku, chociaż czynią zło. A więc zobaczcie jaki obłęd przychodzi na tych, którzy kiedy jeszcze widzieli, że to jest złe, nie zrobili z tym porządku. I tutaj w tym 8 rozdziale czytamy, od 31 wiersza:

 

„Mówił więc Jezus do Żydów (do Judejczyków), którzy uwierzyli w Niego (którzy uwierzyli Mu): Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie?”

 

 Oni wierzą Mu, ale On mówi i oni Mu nie wierzą. To co to za wiara jest? To jest właśnie ta wiara, która tak naprawdę nie sięga tego, co On mówi, tylko słucha no to mi się podoba: to tak, dobrze mówi; ale tylko, kiedy mówi coś, co człowiekowi nie pasuje: co ty mówisz, co ty teraz mówisz, myśmy nigdy nie byli w niewoli. A więc trzeba umieć słuchać Jezusa we wszystkim, kiedy mówi i podoba mi się co mówi: będziesz żyć wiecznie ze Mną, jesteś Moją ukochaną, będę się troszczył o ciebie, nie zostawię cię, nie porzucę. Pięknie, chwała Bogu, jak przyjemnie. Ale jeśli nie wyprzesz się siebie, nie weźmiesz swego krzyża, nie pójdziesz za Mną, nie możesz być Moim uczniem, jeśli nie znienawidzisz wszystkich włącznie z sobą samym, nie możesz należeć do Mnie. Znowuż padają te i te słowa. Wspaniałe, one wszystkie są wspaniałe, bo mówią o oddzieleniu dla Chrystusa, o życiu w chwale. A więc ci ludzie wierzą, ale gdy tylko coś nie ten, to już: co ty mówisz? I za chwilę Jezus dalej mówi do nich:

 

„Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie.”

 

Jezus mówi: Jeśli Ja was wyswobodzę będziecie wolnymi, Ja wam dam jasny umysł, jasne patrzenie, jasne działanie, dostaniecie wszystko, co potrzebne, abyście mogli żyć i wygrać tutaj na tej ziemi. A oni Go słuchają i już mają z Nim problem, spór mają z Jezusem: nie, Panie, tak nie będzie, o czym Ty mówisz w ogóle? O jakim wyzwoleniu? Z jakich grzechów? Przecież my jesteśmy w porządku, ludzie o co chodzi?

 

„Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, bo słowo moje nie ma do was przystępu.”

 

A więc widzicie to o czym rozmawiamy dzisiaj. Wierzą, ale słowo nie ma do nich przystępu. Ich wiara nie łączy tego słowa z wiarą i nie bierze tego, by tak żyć, by z tego czerpać. Jezus nie jest dla nich Tym, który by ich uwolnił, wyswobodził, oni się czują w porządku, nie potrzebują takiego Jezusa, potrzebują Jezusa mądrości, Jezusa filozofii, Jezusa zabawy, ale nie potrzebują Jezusa, który by im odebrał to, co ich satysfakcjonuje, że oni mają taką własną sprawiedliwość na przykład. Chcą Go zabić, wierząc w Jezusa chcą Go zabić. Ilu wierzących zabija Jezusa? Zabija Go, bo nie chcą Go słuchać, nie potrzebują Tego Nauczyciela, nie potrzebują Tego Pana, by On im rozkazywał, co oni mają robić, oni chcą żyć po swojemu.

 

„Mówię to, co widziałem u Ojca, a wy także czynicie, co słyszeliście u ojca waszego. Odpowiadając, rzekli mu: Ojcem naszym jest Abraham. Jezus im rzecze: Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama, spełniajcie uczynki Abrahama.”

 

Jezus tak prosto mówi.

 

„Lecz teraz chcecie zabić mnie, człowieka, który wam mówił prawdę, którą usłyszałem od Boga: Abraham tego nie czynił. Wy spełniacie uczynki swojego ojca. Na to mu rzekli: My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu; mamy jednego Ojca, Boga. Rzekł im Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. Albowiem nie sam od siebie przyszedłem, lecz On mnie posłał. Dlaczego mowy mojej nie pojmujecie? Dlatego, że nie potraficie słuchać słowa mojego. Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego.”

 

 Skąd bierze się w człowieku, że nie umie słuchać Jezusa? Bo słucha się diabła, diabeł jest w kontrze z Jezusem, on mówi: A czy na pewno? A czy tak ma być? Tak jak mówił wcześniej do Ewy w raju: A czy na pewno tak będzie, jak Bóg powiedział? On nie skończy z tym i kiedy w umysł człowieka diabeł wkomponuje to, co jest przeciwko temu, co mówi Jezus, człowiek już nie słucha Jezusa tak jak powinien słuchać i myśli sobie: nie, nie, to jest chyba tam za daleko posunięte. Już człowiek ma kontrę wobec Jezusa. Tak jak ci: no miała tylu mężów, to którego będzie w końcu żoną? Coś znaleźć, nie poddać się prawdzie tylko, jeżeli jest zmartwychwstanie, to trzeba coś zacząć robić ze swoim życiem, bo trzeba będzie stanąć przed Bogiem i zdać sprawę. Nie, nie, znaleźć sobie coś mądrego i może udowodnić, że jesteśmy mądrzejsi. Próbowali przed Panem Jezusem, faryzeusze, saduceusze a to to, a to tamto. A więc już mieli, coś im diabeł powiedział. Jak diabeł coś powie i człowiek to zatrzyma, to to będzie zawsze spierał się z tym, co mówi Jezus.

 

„Ponieważ ja mówię prawdę, nie wierzycie mi. Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego nie wierzycie mi? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście.”

 

 To jest mocne, co Jezus mówi, ale to się przewija przez Stary i Nowy Testament. Ludzie, którzy nie słuchają się Boga, nie są z Niego, nie należą do Boga. Bóg ma posłusznych synów, których napełnia Swoim Duchem. Ludzie, którzy zaczynają lekceważyć Boga, to znaczy już tracą rozum, już stają się jak w obłędzie, zaczynają gubić rzeczywistość. Pamiętajmy, Bóg miłuje nas, posłał Syna, ale po to, żeby nas zbawić, uratować z tego kim byliśmy bez Boga, żyjąc bez Boga.

A więc Boga interesuje, abyśmy byli sobie przyjaciółmi, bliskimi sobie ludźmi, czystymi, świętymi dziećmi Boga, którzy mogą ze sobą nawzajem budować się na Boży dom. Boga to interesuje, a nie porozbiegani ludzie, którzy mają różne pomysły na swoje życie. Bóg jeden pomysł ma dla nas. Mówimy o tym bardzo wiele razy i słyszymy to. Kto to rozumie? Abyśmy wszyscy byli jak Jego Syn, to jest Jego pomysł. Abyśmy byli coraz bardziej podobni do Chrystusa. I On z tego nigdy nie zrezygnuje, my możemy zrezygnować, Bóg nie zrezygnuje. My możemy zrezygnować i uznać, że my tego nie potrzebujemy, ale z wieczności nie rezygnujemy, podczas gdy Bóg mówi: Ja potrzebuję tego, aby ciebie wprowadzić do wieczności, bo nic nieczystego tam nie wejdzie. A więc mamy rozmowę Jezusa i widzimy co z tego wynika. Pamiętamy też Saula jeszcze z Tarsu, kiedy w tej swojej nieświadomości, w tym swoim obłędzie walczył z Panem Jezusem, myśląc, że On jest fałszywym Chrystusem, ale gdy zrozumiał, kiedy Jezus stanął na Jego drodze, od razu się poddał, od razu zmienił swoje stanowisko. I tu mamy jeszcze bardzo ważne w tym 44 wierszu tego 8 rozdziału:

 

„On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy.”

 

 Nie wytrwał w prawdzie, jest zabójcą. Prawda chce ratować, a on jest tym, który nie wytrwał w tym, stał się wrogiem, stał się przeciwnikiem, stał się oszczercą, któremu zależy na tym, żeby niszczyć, żeby ludzie nie mogli być razem. A więc jak bardzo musimy pilnować swojego serca i swojego umysłu, by nie żyć w sposób niegodny Boga i zarazem nie mieć poczucia, że to nas skazuje na gehennę. Jak bardzo musimy uważać, żeby mieć poczucie, że gdy popełniam grzech, to jest to przestępstwo i zapłatą za grzech jest śmierć. Może się oczyścić, upamiętać, bo po to jest krew Chrystusa. Pamiętać o tym, że Bóg nie jest z tymi, którzy chcą czynić grzech, Bóg jest z tymi, którzy chcą przestać go czynić. On chce pomóc każdemu z nas, abyśmy mogli być ludźmi, którzy mogą żyć na tej ziemi i nie czynić zła. A więc Bóg jest tym zainteresowany i o tym musimy wiedzieć, bo Jezus po to przyszedł, aby zbawić Swój lud od grzechów naszych, tak? A więc Bóg jest tym cały czas zainteresowany i my też musimy być tym zainteresowani. Może coś nam się nie powieść, ale będziemy się oczyszczać, bo jesteśmy zainteresowani, mamy rozum od Boga i ten rozum nam mówi, że nie mogę zostać przed Bogiem w sposób taki, muszę z tym zrobić porządek. Tak jak człowiek może doznawać, że zaczyna chorować, a co tam choroba, o serce mi trochę, a coś mam z głową, chyba jakieś zachwiania mam, a co tam się będę przejmował. Tak? Nie, nie, człowiek od razu myśli sobie, o, coś z tym trzeba zrobić, to jest niebezpieczne, coś się wydarzy, może umrę jeszcze z tego powodu, czy coś i człowiek zaczyna reagować. Grzech to jest właśnie coś takiego, zaczyna rozchwiewać podążanie za Bogiem, zaćmiewa oczy, zatyka uszy, odbiera rozum. A my potrzebujemy tego wszystkiego, żeby słuchać, co mówi Duch Święty i rozumieć, i podążać dalej, tak jak Duch Święty prowadzi. A więc dla nas jest to bardzo ważne.

W 1 Liście Jana 1 rozdział 6 i 10 wiersz:

 

„Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy (to znaczy z Bogiem), a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy.”

 

 10 wiersz:

 

„Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego.”

 

 Jeżeli popełniliśmy grzech i mówimy: Nie, myśmy nie zgrzeszyli przecież, to czynimy z Boga kłamcę, bo Bóg nazywa grzech grzechem, a oczyszczenie oczyszczeniem, że jeśli popełniamy grzech, potrzebujemy oczyszczenia. Mamy orędownika w niebie, który wstawia się.

 

„Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli.”

 

 Niektórzy myślą, o, Jan napisał nam napisał nam, że możemy grzeszyć i krew Jezusa nas oczyści, więc nie przejmujmy się. Nie, Jan pisze, abyśmy nie grzeszyli, ale jeślibyśmy zgrzeszyli jest krew Jezusa, z którą wstawia się przed obliczem Ojca. A więc znowuż czy my rozumiemy to, co apostołowie piszą? Czy my tylko chcemy wyciągnąć to, co my byśmy chcieli z tego wyciągnąć i żeby można było dalej podążać. I to jest właśnie to, czy my jesteśmy dziećmi Bożymi? Czy już faryzeuszami, saduceuszami, uczonymi w Piśmie, którzy zaczynają operować Biblią, ale już nie żyją. Nawet Jezus powiedział: Słuchajcie co mówią, ale nie naśladujcie ich życia. Znają Biblię, operują Biblią, ale już nie żyją, ich życie zaprzecza temu, co mówią.

List do Galacjan 3 rozdział od 1 wiersza:

 

„O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie?”

 

To jest właśnie ten element, gdzie wróg się wkrada i człowiek, który poddawał się przemianom, umysł jaki święty, świeży umysł, że mogę czytać Biblię jak coś zrozumiałem, zobaczyłem, o, Boże, to trzeba zrobić tak, tak musi być. To jest właśnie to, co pokazuje, że my mamy od Boga ten dar pojmowania, dar wyciągania prawidłowych wniosków i podejmowania decyzji, aby tak postąpić. I jeśli to mamy, to jest skarb ponad wszystkie skarby, nikt nie ma tego za żadne pieniądze, to jest dar Boży. Ale jeśli my ten dar Boży będziemy odrzucać, odsuwać, to w końcu zostaniemy jakby nigdy go nie było. I człowiek sam mając takie świadectwa porzuci to i raptem się okaże, że zaczęli w Duchu i na ciele kończą znowuż, znowuż gdzieś to czy tamto, i wtedy są zadowoleni, bo coś zrobili tam według ciała. Wiara ma uczynki, ale one wynikają z wiary, a nie z wpływu sprawiedliwości w inny sposób osiąganej.

List do Filipian 3 rozdział 18 i 19 wiersz:

 

„Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem mówię, postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego; końcem ich jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rzeczach ziemskich.”

 

Byli wcześniej, należeli, ale potem zeszli. Jak to się stało, że zeszli? Dla nich zmartwychwstanie przestało być zmartwychwstaniem, oni stracili pojmowanie, że kiedyś staną przed Świętym Bogiem i będą musieli zdać sprawę za swoje życie, im się zaczęło wydawać, że oni już są uratowani, zbawieni i Bóg nie będzie się nimi w ogóle zajmował na tym ostatecznym sądzie. Oni pójdą do Boga, bo oni do Niego tam należą, bo oni są wierzący, mają to czy tamto. Zostali oszukani i zwiedzeni, przestali wierzyć w Świętego Boga, zaczęli wierzyć w jakiegoś innego boga, który zasłania, nie widzi. Tak jak później te nauki co się pojawiały: Bóg nie widzi ciebie, widzi Chrystusa, nie musisz się przejmować, przecież ty wierzysz w Jezusa, Bóg widzi Jezusa, to On nie widzi twoich grzechów w ogóle, nie przejmuj się. Takiego czegoś nie ma w Biblii. W Biblii jest raczej pokazane, że Jezus chce ratować, chce pomagać.

Pamiętajmy o tym, gdy masz to teraz o czym mówię, to pilnuj tego, bo tego za żadne pieniądze się nie kupi. Wielu ludzi, którzy to stracili, później błagali Boga o litość, o łaskę, żeby przywrócił im rozum, kiedy zdali sobie sprawę, ze ich wybory dramatyczne i są złe, zaczęli wołać do Boga i Bóg jeszcze może raz czy drugi, może dać człowiekowi możliwość i taki człowiek jeszcze bardziej sobie zdaje sprawę, że to jest dar łaski Bożej. Nie lekceważ sobie Boga, nie lekceważ, bo mimo tego całego daru okaże się, że pójdziesz sobie gdzie indziej, że umysł coraz bardziej będzie zbaczał i zbaczał, i zbaczał. Wiele jest różnych słów, które mówią o tym, o czym mówimy, żeby to zrozumieć. Potrzebujemy tego, by nie być kolejnymi ludźmi, którzy dali sobie wcisnąć zupełnie coś bez znaczenia, co do życia z Bogiem i co do wieczności, a to stało się ważniejsze od tego, co dał Bóg w Jezusie. Uważajmy, diabeł jest tak perfidny, dlatego my potrzebujemy nieustannie Ducha Świętego, by on chronił nas, strzegł i prowadził, abyśmy kosztowali z tego, należąc do Boga. Pamiętajcie.

Ew. Mateusza, 24 rozdział. Jezus ostrzega nas, czasy końca, od 23 wiersza:

 

„Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych.”

 

 Po co oni powstaną? Nie po to, żeby budować Boży dom, oni powstaną by niszczyć tych, którzy należą do Boga, a więc wejdą między wierzących i będą siać ferment, ten ferment będzie wyglądał jakby piękne objawienia, wspaniałości, naprawdę one zajmą umysł, ale odwrócą uwagę od Chrystusa. I będzie się wydawać że to prawda, a tu się okaże, że raptem człowiek został odwrócony od tego czystego, świętego życia, ono jakby zostało gdzieś tam, a potem jak tam zaczęło się poznawanie prawdy, Żydzi zaczęli docierać, a jak wyglądała Pascha? A jak wyglądało to święto Purim? A jak tamto? I zaczęli ludzie, jakie to piękne, jakie to wspaniałe. A gdzie w tym Chrystus? A gdzie święte nowe życie? Ale zaczęły się te opowieści czy jakieś inne wydarzenia i człowiek zaczął się tym zajmować. A więc gdzie to poszło? W którym kierunku to idzie?

 Jeżeli chcemy się uratować, to pamiętajmy o tym, to jest właśnie, to są te sposoby wroga, odwrócić uwagę od Chrystusa, od wzrostu, od rozwoju, od świadomego czytania Biblii i życia tym Słowem Bożym, bo to jest sprawa priorytetowa. Uważajcie na kwas faryzeuszów i uczonych w Piśmie, powiedział Jezus, na obłudę, ze człowiek czyta, ale nie żyje już tym Słowem, nie widzi potrzeby, żeby tak żyć. Stąd później widzisz wielu wierzących ludzi, którzy wcale nie żyją biblijnie, ale jak się spytasz, to są uratowani, są zbawieni, idą do wieczności. Dziwne to, co się dzieje. Później mamy wiele rzeczy opisanych w Biblii, które pokazują nam, to o czym mówimy, że przyjdzie dzień Pański i dla wielu będzie to przyjście jak złodziej przyjdzie, zaskoczeni całkowicie, nie przygotowani. Jedynie nie będzie to przyjście jak złodziej dla tych, którzy należeli do Jezusa Chrystusa i w Nim trwali, dla nich to będzie dzień jasny, dzień chwały, dzień, którego oczekiwali i dzień, na który się przygotowywali cały czas, oczyszczali, uświęcali, czynili to, co chce Jezus Chrystus, bo prawdziwie wierzyli, że wróci. Amen.